Autor |
Wiadomość |
Kociak
Szef Moderatorów
Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: jesteś? xP
|
Wysłany:
Sob 19:25, 15 Paź 2005 |
|
Macie mi sie tu nawazajem nie zabijać xP. Przynajmniej na początku xP.
Nie pisać 2 postów na raz. Posty mają być w miare długższe niż 5 zdań xP.
ACHA i ejscze jedno xP. Jezeli chcecie napisac tutaj posta to najpierw piszecie posta "JA TU PISZE" a poxniej go edytujecie (to zapobiegnie tego ze gdy bedzie kilka osób chcacych tu pisać i twdy ktoś wam sie nie wpecha w trakcie pisania) zaresztą nieważne
Laura wchodząc do Karczmy poczuła przyjemne ciepło i zapach alkoholu. Panował tam przyjemny półmrok. Dziewczyna zrzuciła kaptur po czym ruszyła w stronę baru. Kupiła kufel piwa, zamówiła nocleg, poczym ruszyła w stronę stolika mieszczącego się przy kominku. Wystawiła zmarznięte dłonie w stronę ognia.
-Cześć mogę się przysiąść?-usłyszała Laura.
Podniosła swe czarne oczy i ujżała....................................
Wy piszecie dalej powdzenia :*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Prof_Kuba_Black
Administrator
Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Hogwart
|
Wysłany:
Sob 19:38, 15 Paź 2005 |
|
Przystojnego maga...
- Więc jak?
- No dobrze
- Jak sie nazywasz?
- Kociak jestem ==' , a ty jak
- Lord
- fajne imie, a nazwisko?
- jeszcze ładniejsze
- Powiesz mi wkoncu jakie?
- moze pozniej ...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
prof_Pet
Administrator
Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Dolina Króli
|
Wysłany:
Sob 19:47, 15 Paź 2005 |
|
Prosila go przez jakis czas, a gdy wkoncu mial je ujawic przy stoliku pojawil sie Pet jak zwykle elegancko ubrany.
-Siema Laura
-O czesc Pet
-Jak tam zdrówko
Wtedy zauwarzylem nieznajomego.
-A ty ktoś?
-Ja jestem Lord... A ty?
-Pet von Wingen Ksiąze 17 wysp.
-??
-Widze ze ty nie tutjszy
-No
-Jak wiesz cala ziemia sklada sie z 54 wysp.
-No
-I pare wysp laczy sie w jedno panstwo. Ja zarzadzam wlasnie tutejszymi 17.
-No to niezla fucha
-He he
-To co robisz w takim miejscu??
-Ja...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kociak
Szef Moderatorów
Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: jesteś? xP
|
Wysłany:
Sob 19:55, 15 Paź 2005 |
|
Laura siedziała znudzona przy stoliku. Nagle poczuła się ogromnie słaba.
-Cholera- mruknęła pod nosem.
- Coś się stało- zapytał Pet.
-Nie spoko.... ide się przewietrzyć-odpowiedziała po czym zostawiła ględzących chłopaków i ruszyła do wyjścia.
Ledwo mogła utrzymać sie na nogach. Usiadła na ławce znadującej się przed karczmą.
-Kurna, czemu znowu .....- dziewczyna złapała się za głowę. Poczuła nieznośne ssanie w żołądku. Zmęczonym smutnym wzrokiem spojrzała na księżyc...........
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kociak dnia Sob 20:03, 15 Paź 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
The_Abbadon_VoN_Flare
Mugol
Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany:
Sob 20:02, 15 Paź 2005 |
|
Siedziałem spokojnie przy oknie, pijąć swoje piwo. Jak zwykle twarz miałem zakrytą ciemnym długim kapturem, wątpie żeby ktoś z tąd chciał oglądać moje prawdziwe wcielenie.Obserwowałem daleką ciemność za oknem i okrągło świecący księżyc. W karczmie widocznie była dobra zabawa gdyż słychać było krzyki i śmiechy przebywających tu. Cały czaś myślałem o dawnych walkach z Urk-hai pod Wilkarmur, gdyz tylko w tamtych czasach miałem przyjacioł. Niestety wszyscy jak zwykle musieli odejść, świadomość, że jestem już na tej Ziemi od wielu miliardów lat i będę jeszcze dłużej przeraża mnie. Ludzie tak szybko odchodzą. Brakuje mi tych starych czasów kiedy to razem przegnaliśmy złych władców z Ziem śmiertelników. To były chyba najciekawsze chwile jakie przeżyłem tutaj na Ziemi. Lubię wojny. Nagle do karczmy przyszła młoda kobieta. Nie znałem jej, wydawało się, że jest dość znana witało się z nią wiele osób. Siedząc tak dalej obserwowałem następne osoby podchodzące do jej stolika i rozmawiające z nią. Nagle przyszła mi do głowy myśl. Życie bez przyjaciół, przygód i celu nie ma sensu. Musze to zmienić, mimo tego boje się jak zareagują na me pochodzenie. Postaniowiłem poczekać na odpowiedni moment a następnie podejść i zagadać z nimi. Może z nimi uda mi się zabrać i przeżyć jakąś przygodę, jeżeli nie podążę dalej moją drogą aż do Shire.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Red_Devil_S
Charlak
Dołączył: 14 Paź 2005
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/10
Skąd: Nietków
|
Wysłany:
Sob 20:07, 15 Paź 2005 |
|
Wieczorem do karczmy przybył nowy gość. Był to legendarny Red Devil ,bohater gór i nieustraszony wojownik razem ze swym towarzyszem ,wiernym olbrzymem Debilem.Przybył tu bo miał ochotę.
Wypił piwo wynajął pokój i poszedł spać
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
The_Abbadon_VoN_Flare
Mugol
Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany:
Sob 21:54, 15 Paź 2005 |
|
Widząc, że dziewczyna odchodzi od stołu tak nagle zaniepokoiłem się. Uznałem to za odpowiedni moment aby porozmawiać z nią. Wstałem zostawiając moje nie dopite do końca piwo przy stole, mój płaszcz się nieco odchylił. Ogień z kominka odbił się w moim ostrzu na którym zaświeciły się runnicze słowa. Wyszedłem na zewnątrz podchodząc do dziewczyny która na początku go nie zauważyła.
- Czy coś się stało? - zapytał - tak nagle wyszłaś.
- Nie, wszysto dobrze.... prawie...-powiedziała Laura spoglądając na zakapturzoną postać
- To dobrze. Pozwól, że się przedstawie jestem Abaddon_Von_Flare i jestem... eee... moje pochodzenie nie jest ważne. A ty kim jesteś?
- Ja jestem Laura Riddle i jestem człowiekiem jak zresztą chyba widać - odpowiedziała
- Miło mi cię poznać. Czy ci ludzie którzy siedzieli z toba przy stole to twoi przyjaciele? - zapytałem
- Ehh... co? Oni? Tak są moimi przyjaciółmi.
- Przedstawisz mi ich? Nie mam się z kim zabrać, może mogłbym z wami?
- Nie mogę decydować za reszte ale to się da załatwić.
Wrócili do karczmy.
- To jest Abaddon, poznałam go na zewnątrz chciałbym się do nas przyłączyć. - powiedziała
- Miło mi was poznać. - odpowiedziałem
- Mi również jest miło jestem Pet_von_Wingen, Książę 17 wysp - powiedział podając mi rękę
- A ja jestem Lord - powiedział również podając mi rękę
Usieliśmy przy stole i zaczeliśmy rozmawiawiać o rzeczach czysto formalnych.
- Abaddon mam do ciebie pytanie, dlaczego nie zdejmiesz kaptura przecież jesteśmy w środku - oświadczyl Lord
- Przykro ale to moja prywatna sprawa i nie mogę ci wyjawić moich powodów - odpowiedziałem
- A skąd jesteś? - zapytał Pet
- Pochodze z małej wioski Edengruth z północno wschodnich wysp. - skłamałem zaintrygowany ciekawością obecnych i chęcią zatłuszowania swojego pochodzenia.
Uznałem że to nie pora aby wyjawiać swoją tajemnice. Siedzieliśmy tak jeszcze aż wkońcu się rozeszliśmy do swoich pokoi.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez The_Abbadon_VoN_Flare dnia Sob 22:39, 15 Paź 2005, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
prof.Emily_Felicis
Czarodziej
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/10
Skąd: Kraków - magiczne miasto
|
Wysłany:
Sob 21:58, 15 Paź 2005 |
|
Niestety spokój Red Devila zaniechała piękna, uwodzicielska Fenicjanka. W karczmie nikt nie widział podobnej rasy lecz Casandra Xena wiedziała, że ktoś taki, jak Red Devil będzie miał to, co jej potrzebne. Stukając dwoma kopytami weszła na I piętro karczmy i zapukała w drzwi. Usłyszała jakby nieptrzytomny głos: "Proszę"...
Weszła...ujrzała legendarnego Reda Devila z kuflem piwa i wyrazem twarzy "jstem upity - czego?!"...
-Czy można pożyczyć smarodwidła do miecza?! Wiem, że je posiadasz... Redzie (to słowo wypowiedziała słodkim, czarującym głosem)...
-Nie....- powiedział automatycznie Red, ale natychmiast dostrzegł tajemniczy błysk w oczach Casandry i powiedział: Chociaż, proszę masz.
Podał jej pudełko ze smarowidłem, a kiedy ona musnęła jego dłoń, na twarzy Reda pojawiły się rumience, a jego ciało przeszyła fala ciepła.
-Ile dobrej energii z ciebie wychodzi....-szepnął.
Lecz Casandra uśmiechnęła się i niczym delikatny wiaterek ruszyła ku drzwiom opuszczając Reda w dziwnym transie....
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
prof_Pet
Administrator
Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Dolina Króli
|
Wysłany:
Sob 22:04, 15 Paź 2005 |
|
Tymczasem Pet obudzil sie w apartamecie prezydenckim i dowiedzial sie ze Kociak wyszla pijana wczesnie rano.
-Kurcze. Barman zawiadom straze by ja znalezli, mam jej cos waznego do powiedzenia.
-Tak jest milordzie.
-Dziekuje. Tymaczsem poprosze cos do picia i jakies sniadanie.
-Juz sie robi.
I usiadem przy najblizszym stoliku nasluchójac rozmów innych. Gdy nagle Lord zszedl po schodach i przysiadl sie do mnie.
-Mam sparwe
-Slucham
-No wiec....
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Prof_Kuba_Black
Administrator
Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Hogwart
|
Wysłany:
Sob 22:06, 15 Paź 2005 |
|
- musisz zebrać grupę i razem wyruszymy by zdobyć czarodziejski puchar.
- omg. A gdzie on sie znajduje?
- W jordanii
- To daleka droga
- Podołasz zadaniu Pet?
- Jesli kociak pójdziez nami to ja tez. Ale jak sie niezgodzi to przykro mi .
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Red_Devil_S
Charlak
Dołączył: 14 Paź 2005
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/10
Skąd: Nietków
|
Wysłany:
Sob 22:22, 15 Paź 2005 |
|
Red kiedy wstał a leżał pod stołem ,podszedł i powiedział
-czy ja tez mogę wyruszyć?
-no nie wiem -powiedział Lord
-to nie zależy tylko od nas -powiedział Pet
-ale się zastanowimy -dodał Lord
-dzięki -odpowiedział Red
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Red_Devil_S dnia Sob 22:25, 15 Paź 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Kociak
Szef Moderatorów
Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: jesteś? xP
|
Wysłany:
Nie 10:03, 16 Paź 2005 |
|
Kur*** Ej jescze raz zaczniecie tu spamować to każde was tu pozabijać w RPG. i Co to są za posty same dialogi???> Więcej opisów!!! I jeżeli widzicie post "ja pisze" to amcie poczekać aż on napisze, a nie wpychacie się bez kolejki!
I jescze raz powtarzam Jezeli chcecie napisac tutaj posta to najpierw piszecie posta "JA TU PISZE" a poxniej go edytujecie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
(akcja nie dzieje sie we współczesnych zcasach wiec mi tu nie pisać o gg ==')
Laura obudziła się póxno w nocy. Ubrała swój płaszcz po czym po cichu wyszła na podwórze. (...)
Wczesnego ranka Laura wyszła do baru. W oczy od razu rzuciła jej się smutna mina Gospodarza.
- Uuu czyżby się coś stało?- zapytała.
- Kurna macana (xD) ktoś mi wszystkie kurczaki pozabijał!-odpowiedział Gospodarz.
Laura starała się nei patrzeć w tej chwili w oczy Gospodarza. Zamówiła coś na śniadanie, po czym usiadła przy stoliku koło Peta.
-Siema Kociak! Słyszałem że się wczroaj upiłaś i........
- Widocznie źle słyszałeś, wyszłam sobie na spacer, nie trzeba było wysyłać za mną szpiegów xP.... Po drugie zwykle sobie daję radę sama ...- odpowiedziała popijając browca (xD).
-A no ten.... chybaże....- zawstydził się Pet.- Lord dał nam misję mamy wyruszyć i znaleźć....
-Za ile- przerwała mu dziewczyna.
- Co za ile- zapytał Pet.
- Ile płaci za wyprawe...- Laura uśmiechnęła się mściwie.
- No nic o tym nie wspominał- powiedział Pet.
- Ech... nie ma nic za darmo.... Zresztą mam na głowie inną podróż-powiedziala Laura.
- Jaką?? Czemu ja nic o tym ne wiem- Zapytał Pet z wypiekami na twarzy..............
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kociak dnia Nie 10:26, 16 Paź 2005, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
The_Abbadon_VoN_Flare
Mugol
Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany:
Nie 10:04, 16 Paź 2005 |
|
Po tym jak wszyscy się rozeszli i wrócili do swoich pokoi postanowiłem wyjść z lokalu i załatwić kilka moich spraw. Nie potrzebuje tyle snu niż inni, uważam to za zbedną czynnośc i używam tej ziemiańskiej "techniki" tylko kiedy chce aby szybciej płynął czas. Kiedy dostałem się do głównej ulicy miasta, szedłem i patrzyłem na świecące pochodnie. Za chwile skręciłem w róg uliczki i doszłem do małęgo domku gdzie jeszcze świeciło się światło. Zapukałem:
- Kto tam? - odpowiedział głos
- Abaddon - powiedziałem szybko
- Abaddon! Ile to czasu już minęło od naszego ostatniego spodkania? Wchodz - powiedział
- Ehh... Zdaje mi sie, że ostatnio widzieliśmy się na oblęrzeniu Cedrowego Łba na wschodzie. Ktoś powiedział mi, że tu się zatrzymałeś.
- Ahh tak pamiętam. Ale co cię tu sprowadza mój drogi? - zapytał starzec
- Otórz spodkałem tutaj pewną grupę ludzi, z którymi chciałbym się zabrać w dalszą podróż.
- Ale co ja mam do tego? - powiedział podając mi herbatę
- Wiem, że tylko ty jeszcze jesteś w stanie wykonać modły (rodzaj modlitwy) nad mym mieczem, gdyż dawno go nie używałem a jego runiczne słowa zaczęły wygasać. Boje się, że może stracić moc. - odpowiedziałem
- Dobrze, zrobie to dla ciebie. Będzie mi miło pomuc ci chociaż ten ostatni raz.
Wyjąłem mój długi miecz. Cały srebrawo czarny. Jego rękojeść była wykonana z żadkiego rodzaju kryształu którego pewnie już na Ziemi nie ma. W krysztale odbijała się dziwna czarna substancja. Przy złączeniu ostrza z rękojeścią widniała diabelska czaszka z rogami wykrzywionymi na boki. Słowa runnicze na mieczu lśniły blado czerwonym kolorem. Artur DarkSight kazał mi zaczekać wziął mój miecz i przyszedł za około 2 godziny. Podał mi miecz i srebrny sztylet. Wiedziałem co mam zrobić.
Nadciołem sobie rękę i upuściłem trochę mej anielskiej krwi do czaszki na mieczu. Cały miecz zabłysnął lekko.
- Teraz twój miecz jest gotów - powiedział Artur
- Dziękuję ci, gdyby nie ty nie wiem jak dostał bym się spowrotem do piekielnej kuźni aby go odnowiono końcu ma już te kilka miliardów lat.
Pożegnałem się z Arturem i wyszlem, na niebie było widać gwiazdy. Usiadłem na ławce i czekałem na świt.
Rano poszedłem do karczmy, słońce świeciło jasno. Zastałem tam reszte kompanów siedzących przy stole, pijących piwo, jedzących śniadanie i gadających o czymś zawzięcie. Podeszłem do ich stołu i usiadłem.
- Gdzie byłeś? - zapytał Pet
- Miałem do załatwienia małą sprawę u mojego starego znajomego - powiedziałem
- Przerwałem wam chyba dyskusję, o czym gadaliście? - zapytałem
- Lord wymyślił wyprawę po Czarodziejski Puchar - powiedziała Laura -Ale nie a nic za darmo...
- Mogę dowiedzieć się gdzie znajduje się ten puchar? - zapytałem ponownie
- W niejakiej Jordani - odpowiedzał Pet
- Jordania... Jordania... niech pomyśle a tak, tam znajdują się duże zbiorowiska smoczych kolonii. To chyba niebezpieczna droga dla niedoświadczonego poszukiwacza przygód - oświadczyłem - Cuż jeżeli o mnie chodzi to jestem do dyspozycji. Oczywiście jeżeli mnie weźmiecie.
Dziwiłem się, że nie dopytywali się już o kaptur na mej głowie, zakrywający moją twarz, ani o moje pochodzenie którego wczoraj byli tak bardzo ciekawi. Nie mogę ich cały czas okłamywać kiedy przyjdzie czas wyjawie im wszystko, o tym jak się tu znalazłem.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez The_Abbadon_VoN_Flare dnia Nie 10:54, 16 Paź 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
prof.Michael Corner
Charlak
Dołączył: 08 Paź 2005
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany:
Nie 15:27, 16 Paź 2005 |
|
Wchodząc do karczmy zauważam niewielką grupę zebraną przy jednym ze stołów oraz karczmarza.Idę do nich w mej szacie z kapturem.
-Witam - mowie do nich wszystkich.Następnie zdejmuje kaptur.Widać wtedy było moje kruczoczarne włosy.
-Jestem Jack Gerlith.Jestem bardzo dobrze wyszkolonym magiem,(pokazuję im moją odznakę na której jest napisane że jestem jednym z mistrzów magii elementarnej.
-Nad czym to taka dziwnie dobrana grupa sie naradza?
-Niedługo wyruszamy po czarodziejski puchar - powiedział Abbadon.
-A wtajemniczycie mnie w wasze sprawy i zwebujecie do drużyny?-pytam się grupy z lekkim poddenerowaniem.
-Zobaczy się - odpowiedział błyskawicznie Pet, jakby był na to pytanie przygotowany.
Po chwili bez zastanowienia dosiadam się do grupy.
-Poproszę jakąś dziczyznę-zwracam się do barmana.Od trzech dni nie miałem nic porządnego w ustach.-Acha, i jeszcze chciałbym kufel piwa-dodaje po chwili.
Jestem bardzo doświadczony w wszelkiego typu wyprawach , więc zrobicie dobrą rzecz zabierając mnie na tą wyprawę-stwierdzam z uśmieszkiem
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Nie 17:29, 16 Paź 2005 |
|
Byl strasznie ponury dzien... ubieglego wieczoru ten przeklety Ksiezyc wykoncyl mnie do resztek sil. Kazdy z nas ma jakies tajemnice, ja nosze zle znamie. Jestem wilkolakiem, ale tylko bystre oko moze to dostrzec. Nie lubie jak ktos wie ze mnie ugryziono, uwazam to za wstyd. Dosc juz tych przemyslen... <szybkim krokiem wpadla do karczmy, rozejrzala sie dokola i usiadla przy samotnym stoliku w ciemnym kacie lokalu>
-Kremowe piwo raz... <powiedziala>
<wstala od stolika>
-Cześć jestem Holly Madox Abhorsen, przepraszam ale przypadkowo uslyszalam wasza rozmowe, moge wtracic chyba wiem czego szukacie.
|
|
|
|
|
Prof_Kuba_Black
Administrator
Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Hogwart
|
Wysłany:
Nie 19:27, 16 Paź 2005 |
|
To fajnie Madoxxx...ja tez wiem...
- Więc....Do jordanii po puchar wyruszamy pojutrze z rana. Przygotujcie siędobrze bo będzie dużo walk ze smokami!
- Spoko - Powiedział Abb
- Czy ja tez mam wyruszać - zapytała madoxxx
- Jak chcesz... - I Lord Pierd poszedł do swojego pokoju "113"
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
The_Abbadon_VoN_Flare
Mugol
Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany:
Nie 19:48, 16 Paź 2005 |
|
Lord poszedł do góry. Ja, Laura, Jack, Pet i Holly siedzieliśmy przy jednym stole. Entuzjastycznie rozmawialismy o wyprawie Lorda po Czarodziejski Puchar. Byłem już przyzwyczajony do tego typu wypraw więc ta wiadomości nie robiła na mnie żadnego wrażenia. Lord kazał się przygotować lecz denerwowało mnie to jak lekcewarząco podchodził do kompanów. Otórz nie wiedział nic o smokach mówił o tym bardzo łagodnie, nie powiedział ile bedzie trwała droga nic nie planował. To typowy amator. Uznalęm ze nie wolno narażać tych ludzi na wyprawe bez dobrego przywódcy którego tytułem nie można było napewno nazwać Lorda. Postanowiłem pujść do biblioteki miejskiej i wyszukać map tych terytoriów i wyznaczyć najkorzystniejszą drogę do Jordanii. Wkońcu ktoś musiał to zrobić.
W bibliotece poszukałem informacji na temat Czarodziejskiego Pucharu. Jest to magiczny unikatowy przedmiot pozwalajacy posiadającym spełnić 1 życzenie na osobe. Ukryty przez samego Merlina by nie został źle wykorzystany przez ludzkość. Legenda mówi, że Merlin ukrywająć puchar zostawił kilka smoczych jaj przy nim, gdzieś w górach Jordanii. Teraz znajdują się tam smocze kolonie. Smoki chronią przeróżnych skarbów w swoich jaskiniach. Z Stratchorn (miasto w którym się znajdujemy) aby dostać się do Jordanii trzeba przebyć długa drogę przez Góry Arreat, następnie Las Wiecznego Mroku i Doline Łupierzców. To nie łatwa droga, możemy napodkać na różnego rodzaju stwory.
Ten Lord Pierd nie wiedział w co sie pakuje - pomyślałem.
Gdy wróciłem do karczmy było już ciemno. W kominku palił się ogien, przy stołach nikogo nie było oprucz strórza nocnego.
- Późno wracasz mój drogi, w dzisiejszych czasach na ulicach nie jest aż tak bezpiecznie - powiedział strórz nocny
- Tak masz rację... - powiedziałem podchodząc do niego, wyciągnołem miecz ale trzymałem go pod płaszczem aby go nie zobaczył. Złapałem go za usta aby nie krzyczał i wbiłem mu miecz w serce. Jego ciało odrazu zbladło a miecz się "radował" smakująć jego duszy. Ciało martwego wyniosłem na zewnątrz i ukryłem głęboko w pobliskim stogu siana. Następnie wróciłem do karczmy udałem się pod pokuj 113. Zamki w drzwiach nie były niczym chronione żadną magią, użyłem prostego zaklęcia aby je otworzyć. W pokoju było jasno a Lord jeszcze nie spał. Zamknołem drzwi i wszedłem do środka.
- Co ty tutaj robisz?! - zapytał Lord
- Przyszedłem zakończyć twój żywot. Jesteś głupcem pod twoim dowództwem cała kompania by zginęła. Nie wiem co kombinujesz ale nie mam zamiaru zsyłać tych ludzi na pewną śmierć.
- Oszalałeś! - powiedział Lord łapiąc za swój miecz wbijająć mi je w żołądek. Byłem od niego wyższy, gdy popatrzył się do góry do kaptura wciąż trzymając miecz w moich wnętrznościach, przestraszył się i cofnoł.
Wyjąłem jego miecz a rana zaraz się zregenerowała i obserwowałem jego strach.
- Kim jesteś?! - zapytał przestraszony
- Tego już się nie dowiesz, wiedz, że nie moge zginąć od ataków fizycznych żadnego śmiertelnika. Na te słowa moja stal zatopiła się w nim. Padł na podłogę równierz blady jak ostatnia moja ofiara.
- Mam nadzieje ze twoja dusza mi się sprzyda - powiedziałem poczym ułozyłem go tak jak by popełni samobójstwo. Wyszedłem z pokoju i zamknąłem drzwi w nienaruszonym stanie. I wyszłem niezauwarzony.
Rano zchodząc na dół wyjątkowo wcześnie barman stał za ladą. Widocznie nic jeszcze nie podejżewali myślac. Wkońcu Lord mógł jeszcze nie wstać a strórzowi mogły strzelić różne pomysły do głowy lub mógł się upić i zasnąć gdzieś.
- Poprosze piwo - powiedziałęm siadając przy najbliższym stoliku i czekając na resztę ekipy. Wiedziałem jedno wyprawa pod dowództwem Lorda napewno się nie odbędzie
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez The_Abbadon_VoN_Flare dnia Nie 20:40, 16 Paź 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Prof_DoDo_Grex
Pelnoprawny uzytkownik forum
Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/10
Skąd: Radom
|
Wysłany:
Nie 20:15, 16 Paź 2005 |
|
DoDo zszedł z rana na śniadanie. Dosiadł się do Abbadona. Po chwili dołączył do nich Lord Pierd. Dodo pokazał im swoj miecz samuraja i powiedział:
-Idę z wami.
Poszedł do swojego pokoju aby się wyspać przed podróżą chociaż było jescze wcześnie rano. Po obiedzie wszyscy zebrali się przy stole.
Abbadon wykrzyknął:
-Idziemy do jordanii zdobyć puchar czarodzieja. Ten Kto nie chce iść. Ten kto się boi ten dostaje. W drodzie bedą dzikie smoki. I różnie stworki. Będziemy musieli ich zabić. Pokażcie mi jakie macie broni.
- Jasne, a może poto chcesz je zobaczyć żeby wiedzieć jak Nas pokonać?- zapytał nagle Pet mrużąc przy tym oczy.
-Ta jasne do tego nie potrzeba mi wiedzieć jaką masz broń.
-A ty masz broń ??-Pet
Abbadon powiedział, że tak ma,ale jej nie pokazał.
-To ok. Przepraszam-Powiedział Pet- A wogóle widział ktoś Lorda Pierda??
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kociak
Szef Moderatorów
Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: jesteś? xP
|
Wysłany:
Nie 22:21, 16 Paź 2005 |
|
-Hmm... Ostatni raz widziałam go wczoraj wieczrem przed tym jak rozeszliśmy się do pokoji-powiedziała madoxxx.
- Ktoś go jescze widział?-zapytał pet.
Odpowiedziało mu głuche milczenie.
- No to może ktoś pojedzie zobaczyć czy jest w pokoju....- zasugerował Pet wpatrując się w resztę grupy. Jednak nikt jakoś nie zgosił chęci pojścia po Pierda.
-Ech...Dobra nie wszyscy na raz...-powiedziała z ironią Laura po czym wstała i ruszyła do pokoju.
Stojąc przed drzwiami pokoju Lorda dziewczyna od razu wyczuła tę woń. Tak dobrze znany zapach. krew...krew...Krew...Po czym zachłannie oblizała usta.
-Ugh.. Opanuj się-powiedziała szczypiąc się w rękę.
jednym zamachem otowrzyła drzwi. Nie weszła do pokoju. Od razu zobaczyła ciało Pierda leżące na ziemi. Tutaj zapach krwi był mocniejszy. Krew...krew...krew.... Dziewczyna znowu uszczypnęła się w rękę. Spojrzała na zakurzoną podłogę. Nie widać było niczyich śladów, oprócz Lorda. jeszce raz spojrzała na leżące nieruchomo ciało mężczyzny. Wyglądało jakby sam się zabił.... Podeszła i przyjżała się uważnie krwawej dziurze na piersi peta. Strała się nie zwracać uwagi na krew. W tej chwili jej wzork padł na leżacy tuż przy dłoni miecz....
-Od tego miecza nie zginął...-pomyślała porównując dziurę na piersi z ostrzem miecza.... Zginął od innego.....Wzięła do ręki miecz Pierda, po chwili zastanowienia dotknęła językiem krwi na mieczu. Jej ciało przebiegł dziwny dreszcz. Jej źerenice masymalnie się powiększyły.
-To nie jest krew ludzka-pomyślała z przerażeniem.
Odłozyła miecz na swoje miejsce i wyszła z pokoju.
-Co tak długo- zapytał zniecierwiony Jack.
- On nieżyje.......
- Co jak to???!- wykrzyknął Pet, zrywając się z krzesła.
-On.... się zabił- nie wiedziała dlaczego nie powiedziała prawdy, być może nie chciała wywołać paniki.
Wszyscy patrzyli na nią przerażonym wzorkiem.
- Czyi co? nie idziemy?-powiedział nagle Abb.
- Jak to?- zapytał Dodo.
- No nie ma przywódcy, więc....-odpowiedział Abb.
Laura nie dała mu skończyć:
-A kto powiedział że on jest przywódcą??He? On tylko wymyslił tę podróż...
-No co racja to racja-powiedział Pet.
-Ej wyruszymy czy nie?-zapytała ze zniecierpliwieniem madoxxx -Jeden w te czy we w te... żadna różnica......
-Ja uważam że powinniśmy pójść, a jesli ktoś niechce to niech zostanie i niech nadal użala się nad złokami Pierda-powiedział Kociak.- Tylko.... zna ktoś wogóle drogę?
-Ja znam...-odpowiedział Abb.
-O no to dobrze. Poczekajcie chwilę muszę iść po swoje rzeczy!- powiedziała Laura po czym poszła do swojego pokoju.
(...)
Wzrok Laury wędrujący w stronę zamykanych przez kogoś drzwi.... Wysoka, zakapturzona postać wchodząca do pokoju.... Pijany, męski głos mówiący: "Cześć Kociakczku Dark Lord przyszedł się z Tobą zabawić..".... Zapach alkoholu rozchodzący się po pokoju.... Nieruchoma dziewczyna stojąca z opuszczoną głową...Głucha przerażająca cisza... Zaciśnęte pięści... Wysoka postać sunąca w stronę Kociaka... Biała dłoń dotykająca uda... Złowrogi błysk w oku dziewczyny... Delikatne usta szepczące "Już nie żyjesz skurwielu".... Przestraszone spojrzenie mężczyzny... Gwałtowny ruch... Szybki bieg wzdłuż pokoju w kierunku uciekającego Darka...Zgrzyt paznokci drapiących zamknięte drzwi... Szczęk wydobywanego z pochwy miecza... Świst... Jęk... Krew jak czerwona mgła opada na ściany pokoju i zbiera się w jedną karminową kałużę.....
(Dark za zabicie moich kumpli zasługiwałeś na gorszą śmierć xP)
(...)
Laura wolnym krokiem wyszła z pokoju. Schodząc ze schodów spotkała Abba.
-Hej! Właśnie po ciebie szedłem, właśnie wyruszamy-powiedział Abb.- Coś się stało? Zapytał widząc jej trochę zakrwaioną szatę.
-Nie, wszystko dobrze. Chodźmy...
Laura spojrzała na zakapturzoną postać Abba. Nie lubiła mieć do czynienia z ludźmi, których twarzy nie widziała. Nie mogła mieć pewności co kryje się pod kapturem...
-No nareszcie...-powiedział Dodo widząc wychodzącą Laure.
-Sor za spóźnienie... Dobra chodźmy- powiedział Kociak.
I tak ruszyli razem w stronę Ciemnego Lasu.......
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kociak dnia Pon 8:38, 17 Paź 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
prof.Michael Corner
Charlak
Dołączył: 08 Paź 2005
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany:
Pon 9:21, 17 Paź 2005 |
|
Szybkim krokiem wybiegłem z pokoju chcąc dogonić grupę.Gdy już do nich dobiegłem powiedziałem zasapanym głosem:
-Ufff...Dogoniłem was w końcu.-Też chciałbym uczestniczyć w wyprawie
-Dobra-powiedział Abb.-Tylko przygotuj się na niebezpieczeństwa.
-Ok, dla mnie to nie pierwszy raz.
Po tym przywitaniu grupy Jack podążał wraz z grupą na wyprawę która jak się domyślał była dla nich bardzo cenna.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
The_Abbadon_VoN_Flare
Mugol
Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany:
Pon 14:29, 17 Paź 2005 |
|
Gdy wszyscy z orientowali się że Lord nie żyje, grupa postanowiła iść bez niego. Mam nadzieje, że nikt nie wie, że to ja go zabiłem. To mogło by bardzo osłabić morale grupy oraz moją reputacje i relacje z nimi. Po tym jak wszyscy sprawdzili czy wszystko zabrali oraz zorientowali się co mają wyruszyliśmy z miasta przez główną bramę. Szliśmy przez pagórkowate pastwiska, łąki i wyżynne tereny. Widać jeszcze było osady i różne inne wioski w których żyli ludzie. Położenie to napewno było kożystne z powodu miasta znajdującego się kilka mil z tąd. Pogoda była dobra, świeciło słońce a po niebie płynęły białe kłębiaste chmury. Droga będzie długa i trudna. Dobrze o tym wiedziałem. Dało się słyszeć rozmowy i śmiechy moich kompanów. Po 5 godzinach marszu postanowiliśmy zrobić sobie przerwę.
- Przez pierwsze 3 dni będziemy szli aż dojdziemy do gór Arreat, tam zatrzymamy się i wstapimy do małej osady w górach. Tam znajduje sie klasztor Światła gdzie mnisi bronią przejscia do lasu Mroku. Otórz stworzenia znajdujące się tam nie mogą się przedostać na drógą stonę. Zakupimy tam balsamy i różne substancje które obronią nas przed ogniem smoków. Każdy czarodziej musi zakupić odpowiedznie przeciw ogniowe zaklęcia. Normalna magia raczej tam nie wystarczy. W górach spodziewajcie się nagłych zmian pogody. Kiedy wyjdziemy na sam szczyt mogą wysępować śnieżyce. Po drodze spodkamy napewno jeszcze wiele wsi więc będziemy mogli uzupełnić zapasy w razie czego. Kiedy dostaniemy się do lasu nie możemy gasić światła, stworzenia które tam żyją uwielbiają ciemność, światło to dobra broń. Nie mam pojęcia ile czasu nam to zajmie potem przejdziemy doliną łupierzców. To chyba będzie najgorsze z tego wszystkiego znajdują się tam liczne gąszcze i wysokie trawy, łupierzce to małe stworki, w tych trawach mogą być niewidoczne i bardzo niebezpieczne. Przypominają małe biegające szkielety. Potem czeka nas następne wyjcie w góry kiedy dotrzemy do Jordanii. Wtedy będziemy musieli się pilnować. Ale dobrze wiecie co tam się znajduje.
Kiedy wszyscy się posilili zebraliśmy się i ruszyliśmy w dalszą drogę. Aż do gór Arreat.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez The_Abbadon_VoN_Flare dnia Pon 15:32, 17 Paź 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Red_Devil_S
Charlak
Dołączył: 14 Paź 2005
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/10
Skąd: Nietków
|
Wysłany:
Pon 15:25, 17 Paź 2005 |
|
Kiedy wszyscy wyruszyli Red Devil dopiero się zorientował ,że ich nie ma.
Od razu ruszył za nimi lecz na drodze upotkał olbrzymy które żądały pieniędzy.
-Nie dam ich -powiedział Red
-to nie przesjdziesz -odpowiedziały olbrzymy
Red wyciągnął różdzkę powiedział zaklęcie ,a olbrzymy padły.
Red pszeszedł i wreszcie znalazł bohaterów
-Idę z wami
I tak Red przyłączył się do ich poszukiwań
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Prof_Kuba_Black
Administrator
Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Hogwart
|
Wysłany:
Pon 15:37, 17 Paź 2005 |
|
Ale dopiero wtedy zobaczyli wyłaniającego się z lasu Lorda.
- Witajcie!
- O a ty tu? - Zapytał w osłupieniu Abbadon
- Czybyś mnie znał 0_o?
- Eee...no tego...
- Tak myślałem...Pozwólcie że się predstawie. Nazywam się Lord_Elegantiae brat bliźniak Lorda Pierda. Wczoraj wieczorem zobaczyłem go martwego na podłodze. Zobaczyłem mapę oraz spis postaci. Mapa prowadziła do jordanii. Ta mapa była zakrwawiona i maiał dziurę od miecza w środku. Wziąłem ją i wyruszłem trasą wyznacząną na mapie i spotkałem was...
Abbadon patrzył z niedowierzaniem. Myślał że już się go pozbył a tutaj klon jego wroga.
- Jestem wielkim magiem i bez problemu pokonam wszelkie przeciwności.
I razem z Lordem Elegantiae(łać. Sędzia) wyruszyli w dalszą podróż...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pon 16:47, 17 Paź 2005 |
|
Wychodzac z wioski, gdzie napoilismy i njaedlismy sie wszyscy do syta, rusyzlismy w kierunku gor Arreat. Holly Madoxxx pbserwowala swoich towarzyszy. Doszla do wniosku ze Laura-mloda dziewczyna podobnie jak ona sama cos ukrywa...
Bede musiala to z niej wycisnac-pomyslala Holly Madoxxx... te rozmyslenia przerwal krzyk.
-Co jest? Zapytał Pet
Wzrok wszystkich padł na Lorda Elegantiae
-Psia krew...
Laura na słowo krew drgnela, Holly Madoxxx zauwazylapanike w jej oczach.
-Co sie stalo, zapytal dziarskim tonem Abbadon.
-Ugryzlo mnie w noge i ucieklo do lasu. Powiedział Elegantiae
Holly Madoxx obejrzala rane i znajac sie na ugrzycieniach stwierdzila ze to byl lis neotris, jego jad jest bardzo silny a bole ustaja po stopneniu pierwszych lodow.
-O matko... przeklecty lis, powiedzil Abbadon.
No Lordzie Elegantiae chyba nie mzoeby narazac twojego zycia, zostawimy cie w najblizszej wiosce, az twoje bule ustana. Wtracil Jack...
-Nie.. powiedzial polglosem Abbadon, trzeba to wszystko porzadnie przemyslec....
|
|
|
|
|
prof.Michael Corner
Charlak
Dołączył: 08 Paź 2005
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany:
Pon 17:07, 17 Paź 2005 |
|
Po nieprzyjemnej scence z lisem stwierdzam:
-Lord musisz przetrzymać aż do następnej wioski, ponieważ tam dopiero możemy zakupić odpowiednie antidotum.-Jeśli to ci nie odpowiada, zostawimy cię w pierwszej lepszej chatce i pójdziemy dalej.
Jest jeszcze jedna możliwość.-Możesz użyć czarów do wyleczenia rany, jeśli takowy oczywiście znasz.
-Zgadzam się z Abbem iż należy to jeszcze dogłębnie przemyśleć.
-To co powiedziałem , to były tylko moje sugestie i moje wyjścia z sytuacji.
-Mam nadzieję , iż ktorąś z tych dróg trzeba wybrać-zwracam się do grupy.
Po tym przemówieniu czekam na dalszy rozwój wypadków.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|